Dorota Oyrzanowska: Panie Adamie, patrząc na Pana trudno mi jest sobie wyobrazić Pana jako chłopca. Od małego miał Pan kontakt ze sztuką. Czy właśnie ten kontakt sprawił, że wybrał Pan ścieżkę artystyczną, aktorską? Przecież mógł Pan zostać, patrząc na Pana sylwetkę, na przykład – modelem?
Adam Fidusiewicz: Haha. Nie jestem taki dorosły – nie rośnie mi broda. Nie mam też żony, ani drzewa.
To prawda – wychowywałem się w Teatrze Dramatycznym. Oglądając próby musicalu „Metro” (mama zabierała mnie ze sobą) postanowiłem, że chcę „tworzyć”, eksperymentować, mieszać style i gatunki.
Dziękuję za komplement na temat fizyczności – modelingiem także się zajmuję i traktuję to jako możliwość jeżdżenia po świecie 😉
DO: To pytanie pada w większości wywiadów z Panem: „Jaka rola filmowa lub teatralna jest Pana ulubioną lub najważniejszą kreacją?”. Ale ja chciałabym zapytać nieco przewrotnie, z którą z Pana kreacji artystycznych się Pan utożsamia i dlaczego? Czy może ta rola jest jeszcze przed Panem?
AF: Jeśli jutro miałbym umrzeć, to powiem tak – najważniejszą rolą była rola Wilka w „Czasie honoru: Powstanie”. Mój dziadek zginął w Powstaniu Warszawskim. Proces przygotowywania się do produkcji był dla mnie możliwością spotkania się z rodzinną legendą. Odzyskałem zagubiony w czasie komuny Order Virtuti Militari. Spotkałem się osobiście z Marią „Kamą” Stypułkowską, która brała udział w zamachu na Kutscherę – hitlerowskiego szefa policji. Przesłuchałem całą płytę Lao Che. Zamieszkałem w Muzeum Powstania Warszawskiego.
DO: …a rola Stasia Tarkowskiego, która przyniosła Panu duży rozgłos?
AF: Dała mi możliwość pracy z oscarowym reżyserem – Gavinem Hoodem. Nauczyłem się angielskiego. Odkryłem, że emocje to coś co można kontrolować i kierować w dowolne strony. Wyjechałem do Afryki. Do dziś spotykam osoby, które mówiły mi, że kochały się we mnie w dzieciństwie – to łechce.
DO: Z jakim polskim reżyserem współpracowało się Panu najlepiej? Co miało na ten wybór największy wpływ?
AF: Z Wojciechem Adamczykiem. Jest zawsze świetnie przygotowany do pracy. Ma rozpisane wszystkie sceny na kartce. Wzbudza szacunek, bo jest elokwentny i ma 2 metry wzrostu. Rozkręcił „Ranczo”, tworzy świetne spektakle i świetnie uczy studentów na Akademii Teatralnej. Życzę każdemu, aby go spotkał!
DO: Posiada Pan własny klucz doboru ról filmowych i teatralnych? Czy jest to „złoty klucz” czy „wytrych”?
AF: Czekanie, aż wydarzy się coś wyjątkowego jest dla mnie najgorszą strategią. Rzeczy same się nie wydarzają. Dlatego z ekipą (Paszczyk, Arciuch, Kasprzykowski, Opania) stworzyliśmy spektakl „Telewizja Kłamie”. Póki co dostajemy za niego same piątki. Dlatego też z ekipą improwizatorów skrzyknęliśmy się i założyliśmy grupę Hercklekoty. Dlatego też odezwałem się do wolnelektury.pl i zaproponowałem, że będę dla nich nagrywać audiobooki. Ja raczej nie przebieram, tylko idę tam gdzie chcę pracować. Najtrudniejszy jest ten krok. To wyjście z domu. Wykonanie telefonu. Dlatego otaczam się ludźmi inspirującymi, którzy dbają o mój krok.
DO: Wielu młodych ludzi marzy o karierze aktorskiej ale nie wiedzą jak powinni zacząć, gdzie pójść. Są zagubieni. Co by Pan im doradził?
AF: Istota aktorstwa jest piękna, ale często kojarzy mi się z byciem nadętym. Wszystkich odsyłam na zajęcia z improwizacji. W Warszawie jest Szkoła Impro. Dlaczego impro? Bo: 1) Otwiera na pomysły innych 2) Uczy śmiałości i mocnych decyzji 3) Uczy czuć się bezpiecznie stojąc przed grupą 4) Rozwija wyobraźnię 5) Uczy wzajemnego wspierania się 6) Uczy jak być spoko człowiekiem.
Stopklatka
DO: Nad czym Pan obecnie pracuje? Czy poza teatrem gra Pan obecnie w filmach lub współtworzy inny projekt artystyczny?
AF: Gram męską prostytutkę w spektaklu „Apartament Prezydencki”. Gram Tomasza Karmela i Marcina Prochopa w spektaklu „Telewizja Kłamie”. Gram hydraulika w spektaklu „Skok w bok”. Robię spektakle improwizowane. Będę teraz czytać książkę Pablopavo w Tarabuku na Nowym Świecie. Jeśli ktoś ma ochotę się ze mną spotkać to zapraszam tu https://fidusiewicz.pl/kalendarz
DO: Interesuje mnie to, co Pan pisze na Mrocznych Kalesonach. Skąd pomysł na tak zastanawiającą nazwę bloga?
AF: Mroczne Kalesony to blog za który dostałem Wyróżnienie Główne na konkursie Blog Roku 2008. Teraz już nie ma Mrocznych Kalesonów, bo czas blogów odszedł. Nazwa wzięła się z mojego zamiłowania mroku i absurdu, myślę, że jest adekwatna. Wrzucałem tam zdjęcia różnych dziwactw z otaczającej nas rzeczywistości.
DO: Czy nadal Pana największą „zajawką” jest tworzenie teorii i sprawdzanie ich w praktyce? Mógłby Pan nieco rozwinać ten temat?
AF: Nadal. Tak zostanie do końca. Przykłady? Ludzie na imprezach nigdy nie zapamiętują imion ludzi, którzy się przedstawiają. Potem cały wieczór zwracamy się do siebie „Słuchaj” „A wiesz” „Ty”. Ale jeśli wykonamy tę ciężką pracę i zapamiętamy czyjeś imię i potem w rozmowie zwrócimy się „Karolu, co sądzisz o..” „Magdo, masz ładny pierścionek..”, to będziemy mieć dużą przewagę społeczną, bo prawdopodobnie Oni nie pamiętają Twojego imienia. Inna teoria – ludzie lubią opowiadać o sobie, więc jeśli zamiast wygłaszania monologów na temat własnego światopoglądu będziesz dopytywać się o nich to prawdopodobnie bardziej Cię polubią.
DO: Jest Pan ekologiem czy nie ma prawa jazdy? Ostatnio rozmawiając ze mną przez telefon zaznaczył Pan, że jedzie tramwajem?
AF: Jestem praktykiem. Kiedy rozmawialiśmy – była godzina szczytu. Wolę szybko przejechać tramwajem, niż stać godzinę w korku i frustrować się. Wolę na przykład wsiąść na rower miejski i za każdym razem jechać nową trasą, która dostarcza mi nowych doznań, wspomnień i skojarzeń. Czy jestem ekologiem? Segreguję śmieci, nie wyrzucam gumy do żucia na ulicę (bo potem ptaszki ją jedzą i umierają), nie palę w piecu starymi oponami (bo nie mam pieca).
DO: Co sądzi Pan o eko – awarness? Czy nurt ten jest bliski Pana sercu a właściwie powinnam zapytać – życiu?
AF: Jestem chyba dosyć aware of eko, ale bardziej utożsamiam się z ideą wolnego oprogramowania i powszechnego dostępu do wiedzy (dlatego używam Linuxa i nagrywam audiobooki dla wolnelektury.pl, wspieram aplikację Duolinguo, przeznaczam 1% na Wikipedię)
Kadr z Życia
DO: Jaki Pan jest prywatnie? Jak Pan siebie postrzega kiedy gasną światła, kiedy zmywa Pan makijaż sceniczny?
AF: Jestem ambitnym perfekcjonistą. Może to być nieznośne dla najbliższych, bo ciągle czuję, że muszę coś robić, więcej robić, działać. Jak nie działam to się denerwuję. Najbliżsi mnie chyba nie lubią. Oprócz Mamy i Wujka.
DO: Czy jest Ktoś w Pana życiu obecnie, kto sprawia, że Pana serce bije mocniej – nie w przyjacielskim tego słowa znaczeniu?
AF: Za każdym razem kiedy poznaję piękną i twórczą osobowość to moje serce bije mocniej. Ale nie mam żony, ani drzewa, ani brody.
DO: Ma Pan 180 czy 185 cm wzrostu? Czy te pięć centymetrów w życiu robi dla Pana różnicę? Proszę zinterpretować to pytanie dowolnie.
AF: Maksymalna (idealna) waga dla 185 cm to 85,5 kg, a dla wzrostu 180 cm to 81 kg. Wolę uważać, że mam 185 cm, bo mogę wtedy więcej zjeść.
DO: Bardzo miło mi się z Panem rozmawia, dlatego pokuszę się o jeszcze jedno pytanie – prośbę: Proszę powiedzieć mi coś, czego nie mówił Pan jeszcze w żadnym wywiadzie?
AF: Kocham Panią.
DO: Dziękuję za wspólny czas.
AF: Ja również.